Kalmary w chrupiącym cieście, to przysmak mojego dzieciństwa. Jako mała dziewczynka przyglądałam się uważnie mamie smażącej białe krążki. Dokładnie pamiętam ciemnogranatowy rondel z olejem, zapach smażenia i złociste, lekko słone oponki. Wtedy nie miałam pojęcia, że jem fragment kałamarnicy. Wcinałam bez świadomości, że komuś owoce morza mogą nie przejść przez gardło, a takich osób, jest całkiem sporo. Ja miałam to szczęście, że moi rodzice zawsze byli otwarci na nowe smaki i tak przepisy kuchni zarówno orientalnej jak śródziemnomorskiej były dla mnie normą. Oczywiście nie krytykuję tych, którzy mają opory z jedzeniem krewetek, małż, ośmiorniczek, czy jakichkolwiek innych owoców morza. Rozumiem, że takie dania mogą budzić lęk. Zwłaszcza u tych osób, które wolą tradycyjną, regionalną kuchnię. Nie każdy jest otwarty na nowości. Muszę jednak zachęcić przynajmniej do spróbowania kalmarów. Na prawdę szkoda jest tracić przez uprzedzenia tyle przyjemności w życiu. Jeśli chcecie je w sobie przełamać, krążki z kalmarów w cieście piwnym są do tego idealnym przepisem. Właśnie od niego powinno się zacząć jedzenie owoców morza.
piątek, 29 stycznia 2016
Kalmary w cieście piwnym - doskonałe w karnawale
Kalmary w chrupiącym cieście, to przysmak mojego dzieciństwa. Jako mała dziewczynka przyglądałam się uważnie mamie smażącej białe krążki. Dokładnie pamiętam ciemnogranatowy rondel z olejem, zapach smażenia i złociste, lekko słone oponki. Wtedy nie miałam pojęcia, że jem fragment kałamarnicy. Wcinałam bez świadomości, że komuś owoce morza mogą nie przejść przez gardło, a takich osób, jest całkiem sporo. Ja miałam to szczęście, że moi rodzice zawsze byli otwarci na nowe smaki i tak przepisy kuchni zarówno orientalnej jak śródziemnomorskiej były dla mnie normą. Oczywiście nie krytykuję tych, którzy mają opory z jedzeniem krewetek, małż, ośmiorniczek, czy jakichkolwiek innych owoców morza. Rozumiem, że takie dania mogą budzić lęk. Zwłaszcza u tych osób, które wolą tradycyjną, regionalną kuchnię. Nie każdy jest otwarty na nowości. Muszę jednak zachęcić przynajmniej do spróbowania kalmarów. Na prawdę szkoda jest tracić przez uprzedzenia tyle przyjemności w życiu. Jeśli chcecie je w sobie przełamać, krążki z kalmarów w cieście piwnym są do tego idealnym przepisem. Właśnie od niego powinno się zacząć jedzenie owoców morza.
piątek, 22 stycznia 2016
Domowy kebab – szybkie i smaczne danie
Nie
uwierzę, jak ktoś mi powie, że nigdy nie ma ochoty na fast food.
Hamburgery, hot-dogi i kebaby są fajne i czasem można sobie na nie
pozwolić. Pod warunkiem, że "czasem", to nie kilka razy w
tygodniu! Ja lubię zjeść od czasu do czasu coś fast foodowego,
ale przeważnie sama przyrządzam posiłek. Przyznam się, że nie
raz w obiadowym menu znalazł się kebab. Dziś podam przepis właśnie
na ten fast posiłek.
piątek, 15 stycznia 2016
Naleśniki cynamonowe z prażonymi jabłkami
Mmmm... Naleśniki! Z dżemem, marmoladą, prażonymi jabłkami, lodami, czekoladą i bananami, bitą śmietaną, polewą czekoladową, klonową, owocami! Istne szaleństwo możliwości łączenia smaków. Dzięki temu naleśniki zawsze się sprawdzają. Są antidotum na posępny nastrój, kiepską pogodę, zły dzień w pracy. Po prostu nie da się ich nie kochać. Kiedyś zastanawiałam się, jak dużo wersji tego dania zrobiłam już w życiu. Było ich sporo. Dziś zaproponuję opcję klasyczną, czyli połączenie jabłek z cynamonem. Zawsze powtarzam, że proste przepisy są najlepsze. Są łatwe w przygotowaniu i nie ma opcji, by danie się nie udało. Tak właśnie jest z naleśnikami. Poza tym mają jeszcze jedną zaletę. Można je serwować zarówno jako danie główne, jak wyśmienity deser. Kiedy zapraszacie gości możecie podać naleśniki i oddzielne, w małych salaterkach dodatki do nich. Dzięki temu każdy gość będzie zadowolony, bo będzie mógł sam zdecydować, co zje. Jedni lubią więcej słodkich dodatków, inni owoców, zamiast polewy kajmakowej wybiorą truskawkową. Wy możecie zaproponować swoją wersję, a goście zdecydują sami, czy mają na nią ochotę.
piątek, 8 stycznia 2016
Krem ziemniaczany
Trzeba przyznać, że ostatnio zrobiło się chłodno. Termometry w Świnoujściu, co prawda, nie wskazują najniższej temperatury w kraju, ale pogoda i tak daje w kość. Zresztą to dobrze, w końcu jest zima! Mimo, że jestem zmarzluchem, uwielbiam spacery w mroźne dni. Zawsze po takim czuję się rześko, jestem wypoczęta i mimo w połowie przespanej nocy, mam mnóstwo energii. Poza tym, nadmorskie suche i chłodne powietrze ma nadzwyczaj przyjemny zapach. Zawsze po wizycie na plaży w chłodny dzień, do domu wracam z lepszym humorem i wilczym apetytem. Jeśli macie dzieci, to pewnie, jak ja część posiłków jadacie w locie. Wiadomo, najpierw karmimy nasze maluchy, później siebie. Chyba, że menu ma na liście zupę. Wtedy można ją podgrzać, nalać do dużego kubka i popijać, robiąc równocześnie inne rzeczy. W moim przypadku, to karmienie dziecka, ale nie wątpię, że single mają pełne ręce roboty. Jeszcze niedawno i ja pracowałam po 10 godzin, marząc o domowym ciepłym obiedzie w ciągu dnia. Właśnie mój przepis na krem ziemniaczany jest sposobem na zjedzenie tego obiadu wszędzie i zawsze. Jeśli pracujecie, możecie go zabrać ze sobą w kubku termicznym (tu znajdziecie sposób na to, by kubek trzymał długo ciepło). Wystarczy otworzyć i zjeść. Taka zupa potrafi nie tylko nasycić, ale i rozgrzać. Jest zatem dobra dla pracujących i spacerujących :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)